Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Wróżka prawdę Ci powie?

Wróżka prawdę Ci powie?

Wczoraj na forum (braciasamcy.pl) zamieściłem nietypową prośbę. Poprosiłem o bliższe dane wróżki z Rzeszowa, o której słyszałem pozytywne opinie i do której chciałbym się udać. Informacji o które prosiłem nie dostałem, natomiast zaczęto mnie straszyć bytami, diabłami, szatanem który powie wróżbę, a później zażąda mojej duszy.

Niegrzeczne i niemiłe

Było to po pierwsze niegrzeczne, bo ja o „dobre rady” nie prosiłem, a po drugie z ludzi mieniących się otwartymi umysłami, wyszedł średniowieczny skansen.
Dlatego zamiast odpowiadać po kilkanaście razy na forum, napiszę raz a dobrze tekst, w którym postaram się wszystko wyjaśnić. Zacznijmy od wróżki z Rzeszowa, z Ul. Chrobrego 6/6, której telefonu poszukiwałem (i znalazłem). Zdaję sobie sprawę, że 99% wróżek to niekoniecznie oszustki – słowo oszust kojarzy się negatywnie, a te Panie często pełnią rolę psychologa, pocieszyciela. Nic przewidzieć nie umieją, ale na tyle znają się na ludziach, że umieją doskonale trafić w to, co klient chce usłyszeć.

Nie trzeba do tego specjalnej inteligencji. Ja inteligentny zbytnio nie jestem, ale że przez wiele lat rozmawiałem z ludźmi, wystarczy że przez minutę posłucham człowieka, a już wiem o nim bardzo dużo. Jest tak dlatego, ponieważ ludzie wcale oryginalni nie są – są niemalże klonami. Kilka tych samych potrzeb, ubieranych jedynie w różne słowa – dlatego właśnie praca z ludźmi jest jednocześnie prosta, a z drugiej strony nużąca i często okropna, ponieważ człowiek próbuje swoje uczucia i przeżycia przetransformować w słowa, a ja już wiem godzinę do przodu co mi powie. Tylko że to nie jasnowidzenie, a praktyka i doświadczenie.

Ludzie to klony

Wczoraj opisywałem na samczym runie to samo – kobiety są takie same. Ale żeby to wiedzieć, trzeba ich trochę „przerobić”. Reasumując, ludzie są przewidywalni i najczęściej nudni – w tym i ja. Gdybym miał być swoim terapeutą, zastrzeliłbym się bez cienia wahania. Banalne, prostackie konflikty wewnętrzne i wojny wzorców emocjonalnych. Brutalne, prymitywne, przykre – i nudne jak flaki z olejem.

Wróćmy do wróżek. Oszuści mają dobre i złe intencje, i są potrzebni na „rynku”. Kura domowa która nie ma żadnej wiedzy ezoterycznej, psychologicznej – nie obserwuje siebie, nie zna swych emocji, osobowości, lepiej żeby trafiła na pozytywną oszustkę niż prawdziwą wróżkę. Oszustka powie jej same miłe rzeczy – że jest bardzo mądra, wrażliwa, ma w sobie wielkie pokłady odwagi i mocy, ale hamuje ją naturalny wstyd i nieśmiałość. Mogłaby zostać znanym politykiem, albo prezeską wielkiej firmy gdyby tylko chciała. Można jej też sprzedać kit że była Kleopatrą w którejś ze swych inkarnacji. To nieważne że teraz sprząta zarzygane toalety i użera się z mężem pijusem – dawniej władała imperium, a na skinienie jej paluszka dorodni niewolnicy popełniali samobójstwa.

Fajnie nie oznacza dobrze

Fajna analiza, prawda? Fajna i pasuje do każdej kobiety na świecie. Im człowiek jest głupszy i mniej inteligentny, tym większe ma poczucie że jest nieodkrytym talentem, mędrcem, kimś kogo rady zmieniły by cały świat. Im bardziej ktoś ma bystry i otwarty umysł, tym wyraźniej widzi mizerotę i marność swojej psychiki, dokonań, a przede wszystkim dostrzega hipokryzję i obłudę nie tylko swoją, ale i całej, obłąkanej ludzkości mordującej się w imieniu tysięcy bogów i tworzonych przez ludzi bajek, zwanych ideologiami.

Jeśli wróżka mi powie że nadaję się na prezesa wielkiej firmy, nie uwierzę. Doprowadziłbym ją do bankructwa w dwa tygodnie. Jeśli mi powie że byłem w poprzednim wcieleniu Faraonem, porzygam się z obrzydzenia do siebie – bo władza jest pociągająca tylko wtedy, gdy czujesz się słaby i chcesz wszystkich kontrolować, by Cię nie skrzywdzili. Mnie nie rajcuje wywoływanie wojen, zarzynanie konkurencji do władzy i brutalna eksploatacja niewolników. Mam prostackie gusta – lubię smacznie zjeść, pospać, poprzytulać się z atrakcyjną dziewczyną, pomędrkować, wydać trochę kasy skąpych czytelników.

Każdy chce być królem, wielkim władcą

Miło jest posłuchać dowartościowujących rzeczy o sobie. Im ktoś ma niższą samoocenę, tym przyjemniej mu słuchać o sobie miłych słów. Czyli po takim spotkaniu z wróżką – oszustką, kura domowa wychodzi zadowolona, rozpromieniona. Cudowne, prawda? Podnosi samoocenę, nastrój. Warte jest to pięćdziesiąt złotych? Moim zdaniem warte, każda przyjemność ma swoją cenę. A gdyby poszła do prawdziwej wróżki, czyli do osoby jasnowidzącej? To by się dowiedziała że w poprzednim życiu była niepiśmiennym chłopem na plantacji ryżu w Chinach – mogłaby się załamać psychicznie. Każdy chce być Jezusem, Napoleonem, Hitlerem, Kleopatrą… ale przecież ktoś te całe towarzycho musiał utrzymać, ktoś musiał zarzynać zwierzęta, obsiewać pola, budować domy. Nikt nie chce być w poprzednich wcieleniach zwykłym, prostym człowiekiem.

Przejdźmy do najważniejszego. Do straszenia mnie bytami i diabłami, które przez wróżkę przeskoczą na mnie. Zacznijmy od tego, że ludzie którzy tak mówią, w życiu wróżki na oczy nie widzieli. Dlaczego więc tak mówią? Jest kilka powodów:

1. Chcą się dowartościować znajomością strasznej prawdy, której nie zna Marek (mimo że pisze o tych sprawach wiele lat).

2. Powtarzają jak papugi to, co usłyszeli od rodziny albo wyczytali – tymczasem każde źródło tych rewelacji, pochodzi od kościoła katolickiego.

3. Chcą mi tak po ludzku dopierdolić, co rozumiem i wybaczam.

4. Chcą mnie nawrócić na swoją wiarę katolicką. Ten mechanizm doskonale znam, gdyż jako fanatyczny katolik robiłem identycznie. Chciałem zapunktować u Pana Boga nawróceniem duszyczki na moją, jedną z setek korporacji religijnych – i tym sprytnym sposobem uniknąć wiecznego piekła. To taka gra. Ktoś wierzy w jedną bajkę, więc trzeba „sprzedać” mu inną, za którą się punktuje u Pana Boga. Wprawdzie Pan Bóg milczy w tym temacie (w innych zresztą też), ale jego przedstawiciele tak mówią. A skąd wiadomo że są przedstawicielami Boga na tej planecie? Bo tak mówią… a jeśli w to nie wierzysz, jesteś opętany przez złe moce. Logiczne jak cholera!

Brutalna walka o pieniądze

Tyle o „dobrych radach”, które są kopiowane żywcem z głów kleru. Zajmijmy się nim. Dlaczego kler jako gigantyczna, potężna korporacja religijna mająca własne państwo, nienawidzi wróżek? Ponieważ dają one często (nie zawsze) ulgę ludziom. A ulgę chce dawać w postaci spowiedzi, sakramentów i rozmów z księdzem tylko korporacja religijna. Jest to po prostu utrata dochodów, bardzo poważnych. Rynek usług ezoterycznych to ok. 3 – 5 miliardów złotych rocznie, więc walka toczy się o bardzo poważne pieniądze.

Jak sprawić, by chociaż część tych pieniędzy zasiliła konta Watykanu, a nie Heńków i Mariolek robiących w biznesie wróżbiarskim? Dawniej można było taką wróżkę torturować i spalić żywcem, a teraz trzeba wykorzystać swoje media i pracowników, by wmawiać latami ludziom że jasnowidzenie ZAWSZE związane jest z Lucyferem, opętaniem i zniewoleniem duchowym. Warto nagrać jakiś wstrząsający film z egzorcyzmów, pisać o tym w swoich czasopismach… ludzie uwierzą. Strach „wmontowany” ludziom od dzieciństwa przed Szatanem jest tak monstrualny, że bez dowodów uwierzą we wszystko, byle tylko uniknąć tego lęku.

Sama propaganda łącząca wróżenie z Lucyferem jest tak silna, że jest zdolna wywołać u człowieka prawdziwe opętanie. Ale nie wróż jest tego procesu zapalnikiem, a przerażona podświadomość. Strach otwiera wrota różnym paskudztwom ze świata duchowego (astralnego) na oścież. Im większy strach, tym potężniejsza siła która może się pojawić. Dziwnym trafem opętani w innych religiach nie wspominają o „naszym” Lucku, tylko o „swoim” demonie, którymi straszyli ich od dzieciństwa ichni kapłani.

Obraz i odczucia językiem duszy

Drugi powód oprócz pieniędzy jest taki, że prawdziwi jasnowidze istnieją. Widzą znacznie więcej niż normalny człowiek, więc mogą przekazywać nam wiedzę, którą można nazwać duchową. A wiedza mistyczna, duchowa, nie ma nic wspólnego z wiedzą kościelną – czyli zbiorowym wzbudzaniem w ludziach poczucia winy, cierpienia – czyli najniższe poziomy emocji, na których naprawdę żerują istoty, które można nazwać diabelskimi, demonicznymi. To już opisywałem setki razy, nie ma sensu tego powtarzać.

Piękne, chińskie przysłowie mówi: „Jeden obraz jest wart więcej, niż tysiąc słów”. Jest tak dlatego, ponieważ podświadomość operuje obrazami, nie zna słów – a podświadomość to nic innego jak nasze emocje, to co czujemy w każdej chwili życia. Podświadomość można programować tak, że w strasznym miejscu CZUJEMY się dobrze i lekko, albo tak że w pięknym miejscu CZUJEMY się źle, chcemy umrzeć żeby przestać odczuwać te emocje.

Dlatego księża dużo mówią o miłości i przebaczeniu, ale dla naszej podświadomości liczą się obrazy. A te są na jedno kopyto – wykrzywione w grymasach męki i przerażenia twarze świętych męczenników, Jezus przygnieciony krzyżem, droga krzyżowa, zakatowane zwłoki Jezusa na krzyżu, narzędziu tortur…

Wolna wola? Nie w katolicyźmie

Jaką mamy wolną wolę, skoro rodzisz się w Polsce, i od dziecka ładują Ci do głowy bajki o diabłach, poczuciu winy za śmierć Jezusa i rzekomo oczyszczającym cierpieniu? Jak dorośniesz to masz już kilkanaście lat prany mózg – myślisz w sposób który Ci narzucono, masz nie swoje emocje, odczucia, poglądy – i nie umiesz poza nie wyjść, bo się boisz. Dlatego każda religia tak garnie się do małych dzieci, bo programowanie dziecka znacza to, że najczęściej ten człowiek nigdy się z religii nie wyzwoli. Ja od mniej więcej dziesięciu lat świadomie pracuję nad tym, żeby pozbyć się z podświadomości tego, co wmontował mi tam kościół „święty” – i nadal nie mogę.

Są to tak silne programy, tak sprytnie połączone z poczuciem winy i strachem, że jestem pełen podziwu dla kościoła. Naprawdę. To arcydzieło manipulacji. Ojcowie i matki sami noszą im dzieci, by spieprzono im w subtelny sposób życie. I jeszcze ile płacą za akt destrukcji dziecięcej niewinności – to naprawdę budzi we mnie podziw, gdy patrzą na to okiem pisarza który się tym zajmuje. Wzbudza też gniew, gdy patrzę z punktu widzenia ofiary tych praktyk. Nikogo jednak nie obwiniam, ten system na tej planecie tak po prostu działa.

Nie patrz na słowa, tylko na czyny, owoce i obrazki

I co z tego że słowa miłe, skoro obrazy ściągają nas na same dno? A i słowa wszystkie też fajne nie są… wyznawanie na kolanach swej winy, niegodności doświadczenia Boga, upajanie się swą urojoną grzesznością – i jak sobie człowiek tak kilkanaście lat będzie wmawiał że jest grzesznikiem, podświadomość w końcu uwierzy. I zaczyna się cierpienie we wszelkich możliwych formach i odcieniach. Tworzy je sam człowiek, swoją wolną wolą i mocą twórczą – oszukany przez swych duszpasterzy. Bóg nic do tego nie ma. Istoty która stworzyła tak cudowny wszechświat, z pewnością nie interesuje to, żeby człowiek na kolanach wmawiał sobie że jest niegodny Boga, albo powtarzał jak mantrę że jest winny. To jest potrzebne korporacji religijnej, bo nieszczęśliwym, cierpiącym człowiekiem który pragnie wyzwolenia w postaci nieba po śmierci, łatwo się manipuluje i naciąga na pieniądze.

Bóg w tym interesu nie ma – mamy wolną wolę. A więc możemy się skupiać na pięknie, albo na najgorszych ściekach, takich jak poczucie winy za śmierć jakiegoś żyda dwa tysiące lat temu (nie wiadomo czy w ogóle istniał, jest skopiowany żywcem z wcześniejszych religii), i za grzech pierworodny. Na czym się skupiamy, taką dostajemy odpłatę już tu i teraz. Czyli albo się rozkoszujemy życiem, albo bezustannie cierpimy. Dusza to nic innego jak podświadomość, chociaż ezoterycy ciągają się za kudły w walce o te dwa słowa. Czyli duszpasterz, oznacza programistę podświadomości – w praktyce oznacza to naszego kata. Szkoda że tak mało ludzi rozumie, czym w ogóle jest podświadomość i jak się przejawia jej działanie w naszym życiu. Gdyby ktoś chciał zgłębić tę wiedzę, polecam moją książkę „Stosunkowo dobry”, albo „Kobietopedię”.

Zapisany los człowieka

Przedstawię Państwu w skrócie, jak ja widzę sprawę korzystania z wróżki. Usłyszałem ciekawą historię o wróżce z Rzeszowa, niestety nie mogę jej tu przytoczyć – wykazuje ona, że ta Pani z pewnością ma talent jasnowidzenia. Opowiadała mi ją osoba, która bardzo mocno stąpa po ziemi i na pewno w tej sprawie by nie kłamała. Sprawdziłem w internecie, są same dobre opinie. Czyli prawdopodobnie (pewności nie mam) wróżka jest osobą jasnowidzącą. Moim zdaniem każdy człowiek rodzi się z określonym scenariuszem życia. Ponieważ zgodnie z huną wszystko jest ze sobą połączone, ten scenariusz, los człowieka można odczywać z gwiazd – oczywiście nie mam na myśli horoskopu z gazety dla Pań, który pisała gruba Baśka na kacu, tylko prawdziwą, astrologiczną wiedzę.

Można ten los odczytać z linii na dłoniach, z numerologii dzięki dacie i godzinie urodzenia i kart, oraz całej masie innych znanych nam i jeszcze nieznanych rzeczy.
Strzelam – 95% ludzi żyje jak roboty, automaty. Przychodzą na świat, realizują swoją misję i umierają – i dla tych osób wróżba prawdziwego jasnowidza będzie realna w 100%. Natomiast są ludzie, którzy czy to z racji posiadania starszej duszy, czy jakiejś łaski duchowej bądź z innych względów, rozwijają się duchowo. Oznacza to nie klepanie zdrowasiek, czyli trans otępiający człowieka, ale zmienianie swoich podświadomych wzorców (np. zmiana nieśmiałości w pewność siebie). Gdy zmieniasz wzorzec, zmienia się los. Dlatego dobry jasnowidz nie da pełnej diagnozy osobie medytującej, piszącej na poważnie afirmacje, troszczącej się o własną duszę – ponieważ ten los bezustannie się zmienia, niejako faluje.

Mi raczej wróżka nie zaszkodzi

Ponieważ ja swoje wzorce zmieniam od lat, jasnowidz nie jest w stanie dać mi pełnej wizji mojego życia – dlaczego więc chcę się udać do niego? Ponieważ odczyta obecne tendencje. Jeśli będą dobre, upewnię się co do mojej ścieżki życia. Jeśli złe, będę wiedział że trzeba mocniej wziąć się do roboty nad sobą (czyli własną duszą i jej wzorcami). Dlatego właśnie zła wróżba nie zainstaluje się we mnie (w duszy/podświadomości), nie zniszczy mnie, nie wytworzy losu w moim życiu. Da mi napęd do pracy nad sobą. Dobra wróżba wskaże mi ile i jakiej jakości pracy dokonałem.

Pytania miałbym do tej Pani dwa.

1. Czy mam dalej pisać, czy to jest cel mej duszy?

2. Co z chorobą, czy kiedyś całkiem się z niej wyleczę, by móc normalnie chodzić po mieście, móc zwiedzać, wychodzić z domu?

Przepowiednia

Dawno, dawno temu gdy miałem osiemnaście lat, byłem z kolegą i jego dziewczyną na targach ezoterycznych. Byłem u wróżki, która wróżyła mi z kart. Powiedziała mi tak. Będzie pan bardzo bogaty, spełniony w pracy, osiągnie pan duży sukces. Aż kwiknąłem z zachwytu, bo ciągle brakowało mi na fajki i wódkę. Wizja że będę mógł palić do oporu oryginalne marlboro „setki” a nie jakieś ohydztwa ze stadionu X – lecia, kupować książki które uwielbiałem, pić coca colę i upijać się codziennie z kolegą, wprowadziła mnie niemalże w stan samadhi.

Prawie podskakiwałem z podniecenia, pytając – co z tymi kobietami? Byłem wtedy prawiczkiem, miałem nieustającą erekcję i strasznie chciałem „zaliczyć”.
O, tu ma pan nieciekawie. Tu się pan nie spełni, powiedziała. Zmartwiłem się na poważnie. Co po pieniądzach, jak w genitaliach ciągle gniecie, swędzi i piecze przelewająca się Ambrozja?

No i minęło prawie dwadzieścia lat, a ja widzę że zaczyna się to spełniać. Mam coraz więcej pieniędzy, moje książki się sprzedają, co by nie mówić sporo ludzi mnie lubi czytać i uważają mnie za swego rodzaju autorytet. Nie chełpię się, po prostu stwierdzam fakt. Większość uważa mnie za nienormalnego, ale to przecież normalne, że nie każdy musi rozumieć czy akceptować co piszę. Przecież zawsze byłem golcem bez niczego. A z kobietami faktycznie, nic z tego – i nie dlatego że one nie chcą, bo chcą, tylko że ja nie chcę. I co najciekawsze, im bardziej ja nie chcę, tym większe są oznaki zainteresowania. I w sumie jestem zadowolony. A być może ta Pani zasiała we mnie ziarenko, które latami podlewane wydało obfity plon? To chciałbym obadać i być może zmienić – i wiem że mogę. Każdy może, jeśli wie jak to działa. Jest jeszcze jedna sprawa, którą z braku czasu potraktuję po macoszemu. Wróżka może być tzw. „wampirem energetycznym”, czyli po naszemu osobą z niesamowitą charyzmą. Wtedy zła wróżba może się w nas mocno wbić. Są takie osoby, niektóre czynią zło absolutnie świadomie, wiedząc jakie to wywoła skutki – i to wcale nie musi być wróżka, ani osoba ze „stajni ezoterycznej”. To może być ciocia, Pani z kiosku, polityk itd. Ale to zbyt duży temat, by go tu opisywać.

 

 

http://newsy.braciasamcy.pl/   nowy portal dla nas.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum. Paniom wstęp wzbroniony!

——————–

Setki moich felietonów KLIK

Zapraszam do kupna moich e książek „Kobietopedia” KLIK, Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK.  Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

 

Dodaj komentarz

Top