Jesteś tutaj
Home > MyBlog > Przemyślenia > Pakt z diabłem

Pakt z diabłem

Człowiek który przychodzi na świat, z automatu ma dużą ilość energii, która w naturalnym stanie jest odczuwana jako głęboki spokój, poczucie błogości i rozkoszy. Obieg energii sterowany jest naszymi przekonaniami; te pozytywne otwierają system na większą jej ilość, negatywne zamykają.

Klątwa przez siedem pokoleń

Dziecko już w brzuszku mamy przyswaja emocje rodziców, tworząc z nich podwaliny przyszłych wzorców emocjonalnych, a więc tworząc naszą reakcję na otaczający nas świat, innych ludzi, przykre i radosne zdarzenia. Dziecko obserwując rodziców, wchłania ich emocjonalne reakcje czyniąc swoimi, ponieważ musi jak najszybciej zbudować konstrukcję, która umożliwi mu przetrwanie – tą konstrukcją jest oczywiście umysł, czyli świadomość oraz podświadomość, zbiór wszelkich wzorców reagowania. Nieważnym się staje czy rodzic jest zewnętrznie człowiekiem kulturalnym, cichym; liczy się to, jakie ma wewnętrzne wzorce, ponieważ dziecko zawsze je zauważy, a by zbudować wiedzę o świecie, miejscu którego nie zna – natychmiast niejako zasysa do siebie, by uczynić reakcję taty czy mamy jako swoją. W ten sposób mówi się, że klątwa idzie siedem pokoleń.

Każdy wzorzec rodziców dziecko uczyni swoim; dlatego naprawdę dobry rodzic to nie ten, który umie kulturalnie się zachowywać, „wypruwa” sobie w pracy żyły, by dziecko miało dobry dom i zabawki, ale ten który ma dobrą, radosną naturę, który w głowie nie trzyma uraz, niechęci, pogardy i frustracji dla innych i siebie, a wypełniają go pozytywne, dobre uczucia. Dziecko jest takie, jak wzorce zachowań rodziców, przy czym wzorce mogą być nieświadome. Np. tata uważa się za dobrego człowieka, chodzi do kościoła, daje datki na biednych – ale w środku siebie gardzi innymi, głupszymi, politykami, osądza innych bądź ich obmawia w swoich dialogach wewnętrznych. Niezależnie od tego czy ma rację (najczęściej ma), wszystko co myśli o ludziach, tworzy wzorzec w nim samym. Jeśli przeklinasz polityka, to jemu nic nie zrobisz – a sobie już tak, ponieważ przekleństwo jest w Tobie, nawet Twoje ciało na nie reaguje silnym stresem. Mózg nie rozróżnia, czy to co przeżywasz jest prawdziwe czy tylko sam to stwarzasz w swej wyobraźni, więc wprowadza silne pobudzenie i stan alarmowy, gdzie priorytetem jest przetrwanie a nie regeneracja ciała. Dlatego ważnym jest, by nie zajmować swych myśli wszelkiej maści mętami, a błogosławić i chwalić, bo tak naprawdę wtedy chwalimy i nagradzamy siebie, a w przypadku posiadania dziecka, także je. Ze zgrozą widzę, jak rodzice namiętnie przesiadują w necie, gdzie dają upust swym frustracjom na wszelkiej maści forach czy komentarzach.

Nie osądzaj, byś nie był sądzony

Jeśli osądzają, są złośliwi, „rozprawiają” się z głupkami (ich zdaniem) to Tworzą w sobie silny stres i wzorzec, na który wcześniej czy później ciało zareaguje chorobą, albo przykrym wydarzeniem życiowym. Oczywiście osądzający i potępiający tatuś, oraz wyżywająca się na necie mamusia, ten wzorzec „sprzedają” dziecku; a późnie zdziwienie że dziecko wszystko miało, a okazało się niewdzięczną kanalią. Niezrozumienie tych mechanizmów jest powszechne, co skutkuje wieloma nieszczęściami. Człowiek jest znacznie głębsza strukturą, niż się wydaje prostym ludziom. Nie wystarczy dziecko przytulić, dać mu jeść, pograć w nogę; trzeba zrobić coś jeszcze, a więc zmienić siebie, swój charakter. Zawsze gdy to piszę, pojawia się bunt – bo zmieniać innych nienawiścią i krytyką jest fajnie, ale zmienić siebie jest ciężko. Ludzie nie chcą się zmieniać, wolą by świat zmienił się tak, by im było dobrze, a to jest absolutnie niemożliwe. Gdy ktoś ignoruje te zasady, pojawiają się choroby i nieszczęścia.

Im bardziej destruktywne przekonania ma rodzina, tym groźniejsze są dla dziecka, ponieważ odcinają je od źródła podstawowej, Boskiej energii. To nie magia, można to poczuć samemu. Zacznij w myślach kilka minut dziękować, powtarzaj bezustannie słowo „dziękuję”. Co się stanie? Poczujesz miłe uczucie na wysokości klatki piersiowej, zrobi się po prostu bardzo miło. Ot, energia widząc otwierającą się na chwilę blokadę, wpłynęła ciurkiem w ciało energetyczne człowieka. A teraz wyobraź sobie jak ktoś Cię obraził, źle potraktował, wyszydził – a to kanalia! Jak on śmiał, skur… jeden! co się stało z miłym uczuciem? Zniknęło, a jego miejsce zastąpiła reakcja stresowa. Serce przyśpieszyło, dłonie się spociły, stajesz się nerwowy i pobudzony. Jeśli w tej chwili ktoś Cię zirytuje, wybuchniesz. Kierując swoją uwagę ku przykrym wspomnieniom, nie tylko siebie i swoje dziecko niszczysz, psując mu w bardzo subtelny sposób życie, ale i zatruwasz otoczenie. Jeden frustrat to źle, ale milion frustratów? Wystarczy iskra i wszystko eksploduje. A są tacy, którzy umieją taką iskrę wykrzesać, by tłum szedł jak stado baranów w konkretną stronę. Wystarczy trochę sprzedajnych dziennikarzy i pisarzy, poświewać o honorze i patriotyźmie, by wysłać ludzi na wojenkę we własnych interesach.

Rozpacz trzeba przywołać

Stan przyjemności który czułeś dziękując, naturalnie przyciąga potężną, subtelną energię duchową; po prostu blokada na chwilę lekko się usuwa, a energia sama leci. Jeśli się na kogoś obrażasz, nie wybaczyłeś bądź planujesz zemstę, stawiasz blokadę energii, a gdy jej nie ma „myszy harcują”, co oznacza że czujesz się źle, niedobrze. Czy to jest miłe odtwarzać w myślach zdarzenie sprzed wielu lat? Na pewno nie. To dlaczego to bezustannie robisz? Żeby myśleć negatywnie, musisz wykonać pracę – wyciągnąć złe wspomnienie, skupiać się na nim. To wymaga wysiłku, a przecież możesz odmówić, przypomnieć sobie coś, cokolwiek miłego. Możesz, jeśli chcesz – ale ludzie nie chcą. Bycie ofiarą popłaca, użalanie się nad sobą zaspokaja potrzebę ważności – jestem taki ważny, taki skrzywdzony, cały świat się na mnie uwziął. Dlatego nie warto współczuć ofiarom życia, bo nawet jak im dasz wszystko czego chcą, nawyk bycia nieszczęśliwym za chwilę wróci. Jeśli sam z siebie człowiek nie ma dość cierpienia, nikt mu nie pomoże.

Małolat dorasta, a media napychają mu głowę różnymi „prawdami”, które z prawdą mają tyle wspólnego, co krzesło z krzesłem elektrycznym. Zaczyna on wierzyć że przyjemność to ostre melanże, dupczenie, koko z fajnymi ludźmi, emocje, smaczne jedzenie, ludzki szacunek, komplementy, bycie kimś ważnym, powszechnie szanowanym. Niemal wszyscy w to wierzą, a człowiek inteligentny widzi że to prawda; znani i bogaci mają lepiej.

Jasna strona księżyca

Ale człowiek widzi tylko jedną stronę medalu; znany milioner szaleje po koksie, piękne dziewczyny dla których „liczy sie tylko wnętrze”, dające kiedy i jak chcesz, błysk, blichtr, piękne auta, kłaniający się w pas kelnerzy. Nie widać natomiast jak uzależniony od kokainy człowiek ma zespół odstawienia, jak wypróżnia się pod siebie, ma zwidy i halucynacje, wrzeszczy ze strachu w majakach, nie może spać i jeść. Tego nie widać, bo jest zamknięty w ośrodku. Gdy wychodzi, jest odtruty i zdrowo wygląda. Nie widać jak panicznie się boi, że straci pieniądze bądź pozycję w swojej grupie towarzyskiej.
Człowiek biedny zazdrości, bo wierzy święcie że przyjemność to te właśnie sceny które zna z widzenia (rzadkość) i z ekranów telewizora. Dla biednych pozostaje marzyć o byciu bogatym, a póki ci pozostaje amfetamina, alkohol, szybkie jedzenie i znacznie brzydsze dziewczyny. Ale i to po pewnym czasie daje ból. Alkohol powoduje kaca, wymioty i biegunkę, papierosy skracają oddech, pojawiają się częste zapalenia oskrzeli, brakuje na nie pieniędzy. Po marihuanie człowiek staje się zwykłym głupkiem, a szybki seks prowadzi do niechcianych ciąż, alimentów, rodzinnych tragedii, chorób wenerycznych i wybitych zębów, kiedy piękna Pani „w separacji” tak naprawdę jest małżonką boksera.

Obieg energii w człowieku otwiera się, gdy dziękujemy. Powstaje wtedy uczucie dobrobytu, poczucie że wszystko jest ok, takie jak ma być, a energia zaczyna tańczyć w naszym ciele i umyśle. Odczuwamy to jako poczucie spokoju, w niektórych przypadkach zachwytu. Zmniejsza się poziom lęku i rozpaczy, coraz częściej odczuwany przez „normalnych, nie zajmujących się takimi bzdurami” ludzi. Gdy wypełnia nas pragnienie życia jak z telewizora, co się dzieje? Odrzucamy chwilę teraźniejszą na rzecz mrzonki. Nie zgadzamy się na to co jest, stawiamy opór, a energia zostaje zablokowana. Wmówiono nam że jedyna przyjemność to ta, którą się nam pokazuje; bogactwo, blichtr, piękne otoczenia i ludzie. Tymczasem największa nawet nie przyjemność a rozkosz, to otwarcie się na Boską energię. Z racji urodzenia, ot tak mamy dostęp do czegoś niezwykłego. Ludzie zamieniają fantastyczne doznania na rzecz byle czego, śmieci. Doznanie ekstazy medytacyjnej, jest stokroć większe od heroiny, nie zostawia kaca, a wielkie poczucie spokoju, błogości i wibrujące przyjemnością ciało. Nienawidząc i trzymając w sobie urazę, właśnie to tracisz – a w zamian masz kilka chwil euforii po wódzie, a później rzyganie i defekację często w tym samym momencie.

Wzdęte, uśmiechnięte ciała

Im mocniej gardzisz sobą (bo nie masz pieniędzy, dużego fiuta, mięśni), tym czujesz się przez to coraz gorzej, a gdy energii nie ma, umysł zaczyna sięgać po najgorsze wspomnienia. Przeżywamy wciąż i wciąż na nowo stare, nieprzyjemne zdarzenia, stajemy się podejrzliwi, skąpi, a rozpacz sprawia że stajemy się egoistyczni (w głupi sposób) i okrutni. Dopóki jest ktoś młody, ciało jeszcze się trzyma, ale już po 30-tce zaczynają się konkretne choroby, a później jest coraz gorzej; człowiek niby żyje, ale jest jak trup. Nie ma go tu i teraz, bo marzy o tym jak będzie przyjemnie, gdy wygra szóstkę w totka i będzie miał wagon koksu, nowy telewizor i auto, którym będzie jeździł pod oknem skręcającego się z zazdrości sąsiada. Oczywiście profil na fejsie zostanie wypchany zdjęciami naszych opalonych i wzdętych od kawioru i gówna ciał – uśmiechniętych i szczęśliwych, a w tle piękny domek, samochód, ładna dziewczyna. Niech zazdroszczą, niech widzą że mi się w życiu powiodło, a im nie. Niech cierpią z poczucia braku, jako i ja zawsze cierpiałem – i będziesz cierpiał, póki nie zrozumiesz gdzie tkwi błąd. Nie w braku pieniędzy, ale w nieodpowiedniej postawie i braku zrozumienia.

Niestety. Im bardziej marzysz, tym mniej Ci się powodzi, ponieważ masz mniej energii. Bez energii człowiek powoli marnieje, co nie oznacza że w jednej dziedzinie życia nie może odnosić sukcesów. Ludzie patrzą na pozycję zawodową, oceniając po tej jednej szufladce; a przecież jest jeszcze życie rodzinne, zdrowie, poziom radości z życia, gdzie może wszystko leżeć i kwiczeć. Brak energii spowodowany blokadami mentalnymi (złe przekonania o życiu) jest właśnie paktem z diabłem. Taki układ jest możliwy – są bardzo negatywne energie, które są w stanie załatwić Ci to, o czym marzysz. Pieniądze, być może władza, sława. Ale pakt z diabłem to w pełni odcięcie się od Boskiej, danej Ci naturalnie energii. Im mocniejsza „umowa”, tym większe odcięcie – to taki biznes jak kupowanie 10 latka w dieslu, który ma poniżej stu tysięcy przebiegu wg. przysiąg wąsatego handlarza. Na potężnych poziomach negatywnych energii odcina się człowieka całkowicie, co oznacza że jedyną jego radością jest zniszczenie kogoś, poniżenie i upodlenie. Jedyną ulgę dają sceny mordowania i niszczenia ludzi. Odczuwana w sobie pogarda i chwilowy triumf, staje się jedynym urozmaiceniem życia. Takie życie jest koszmarem, męką którą trudno sobie nawet wyobrazić. Taki człowiek niszczy wszystko obok siebie, samemu potężnie cierpiąc. I znowu obrazek może wyglądać zachęcająco, ale w środku są olbrzymie lęki, cały czas obraza, nienawiść. Z czasem zaczynają się choroby, kalectwo, porażka i poniżenie, bo nad każdą diabelską siłą istnieją wyższe prawa.

Odpracuj albo zmień postawę

Pakt z diabłem nie jest wieczny, gdyż nawet takie przerażające zdarzenia dla duszy ludzkiej są nauką, prowadzącą do ostatecznego spełnienia. Jeśli był silny, przechodzi jako poważne obciążenie na kolejne życia, więc człowiek rodzi się w ciężkich warunkach, pełnej przemocy i zła rodzinie, niekoniecznie biednej. Wszystko co człowiek „naknocił”, będzie trzeba odpracować, albo zmienić postawę co wymaże stare grzeszki. Wiążą się z tym często straszne tragedie i przeżycia, ale człowiek musi zebrać plon swoich wcześniejszych decyzji. Jeśli dla władzy i pieniędzy odciął się od Boga, będzie odcinany tak często, aż życie stanie się nie do wytrzymania w żaden sposób. Będzie poniżany, upadlany zarówno przez ludzi, jak choroby i życiowe tragedie. Będzie tak do czasu, gdy sam świadomie zajmie się przepracowywaniem własnych programów, wzorców reakcji które nosi w sobie. Praca nad sobą będzie ciężka, długotrwała, ale oczyści mu karmę tak, że już w żadnym następnym życiu nie wpadnie na pomysł paktu z diabłem. Wszystkie te przeżycia człowieka mocno doświadczają i uczą. Ktoś kto już doskonale wie jakie są tego efekty, staje się po prostu mądry w kolejnych wcieleniach i naucza innych, którzy podśmiewują się z „oszołoma”. Tak więc wszystko tak czy siak skończy się happy endem, ale zanim do tego dojdzie, niejedną rzeźnię poznamy na własnej skórze.

Jak więc widać, cyrograf jest oszustwem. Najpierw człowieka się oszukuje, wmawiając mu co to jest przyjemność, a później trzyma daleko od niej. Gdy pragnie jej bardzo mocno, daje mu się polizać ciastko, ale za bardzo wysoką cenę. Z punktu widzenia wyższych praw, taka umowa nie jest zobowiązująca – więc można ją zerwać w każdej chwili. By tak uczynić, należy przeobrazić swoje myślenie i wzorce myślowe (wybaczyć wrogom, życzyć szczęścia). Co może wydać się dziwne, uczęszczanie do świątyni każdej wielkiej religii, jest także diabelskim cyrografem. Np. w „naszym” (od tysiąca lat, po wyrżnięciu naszych wierzeń niemieckiem mieczem) wyznaniu, sakramenty to blokowanie w trakcie rytuału centrów energii, oraz w trakcie życia wiernego, nasączanie jego umysłu wzorcami cierpienia i męczarni.

„Jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów”

Bo co z tego że mówi się o miłości, jak klękasz przed zakatowanymi zwłokami wiszącymi na narzędziu tortur, wmawiasz sobie winę (moja wina…), a gdzie nie spojrzysz wykrzywione w męce twarze „świętych” męczenników? Msza święta to bardzo skomplikowany rytuał, gdzie człowiek jest wprowadzany w stan alfa (odprężenie wywołane powtarzalnością, zanik poczucia czasu), by znacznie mocniej wprowadzić w podświadomość obrazy cierpienie. W efekcie człowiek blokuje kontakt z Bogiem, gdyż boi się strasznych męczarni których efekt widzi nad sobą (podniesienie oczu do góry, na krzyż, wywołuje stan alfa). Religie zawsze były genialną manipulacją, mającą ludzi odciągnąć od prawdziwej Boskości. Nie wolno jednak religi nienawidzić, osądzać jej, ponieważ każde osądzanie odbywa się w nas. Religie są realizacją brudnych myśli ludzkich; zabierz religię, przyjdzie jeszcze gorsza. Trzeba się odciąć z szacunkiem.

Kto nienawidzi, zasila tę organizację własną energię, niszcząc swe życie. Po odcięciu „przeprogramowanie” wzorców umieszczonych w naszej podświadomości przez kapłanów, może trwać co najmniej kilka, kilkanaście lat. Dopiero wtedy człowiek może poczuć prawdziwą ulgę, oraz większy kontakt z prawdziwą Boskością. Wszystko co wcześniej odczuwa, jest wykoślawioną jej wizją – dlatego nie wolno ufać swym emocjom, ponieważ zostały one ukształtowane przez czynniki wewnętrzne. Np. reklamy to robią – nagle czujemy że coś lubimy, kupujemy to. Nasze emocje zostały wymyślone. Dostęp do prawdziwych pojawia się po kilku latach pracy nad sobą, co przejawia się końcem cierpienia i nieopisywalnym szczęściem, błogością, a głównie byciem w tu i teraz, ciszą w myślach.

www.braciasamcy.pl  zapraszam na moje forum.

——————————————-

 

Zapraszam do kupna moich e książek „Stosunkowo dobry”, oraz „Wyprawa po samcze runo” w E wersji, KLIK albo papierowej KLIK. Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK, także poprzez PayPal, mój meil to coztymikobietami@onet.pl

 

Dodaj komentarz

Top